7.06.2003r. - Grill West Park 19.00.


        Pewnego pięknego dnia grupa modlitewna "PRZYSTAŃ" spragniona obcowania z przyrodą, pragnąca doświadczyć czegoś nowego i nieco szalonego postanowiła zorganizować sobie grilla. No i stało się...

        7.06.2003r. a była to sobota - w cudowny dzień - (dziękujemy Ci Panie za wymarzoną pogodę!) piknik stał się rzeczywistością. Miejscem zlotu był West Park Aachen. Przybyły tłumy (ok. 15 osób, i nie byli to tylko ludzie należący do wspólnoty - to bardzo miło! ). Po niemałych debatach nad wybraniem odpowiedniego miejsca ( choć trawka była wszędzie! ) wśród drzew, niedaleko boiska, nie na górce i między setkami ludzi rozbiliśmy "nasz obóz". I wtedy jak w zaczarowanej bajce wypowiedzieliśmy słowa - "Stoliczku nakryj się..." i ... zdarzył się cud ( Oj Panie to wspaniale że jesteś z nami ). Na kocach, matach i jednym stoliczku pojawiło się mnóstwo jedzenia. Każdy przyniósł co mógł. Starczyłoby tego dla plutonu wojska, ale co tam czekał nas przecież długi wieczór i jeszcze dłuższa noc!. Jedzonko było smaczne, świeże i zdrowe. Bo przecież kto powie, że kiełbasa, steki, słodycze i różnego rodzaju napoje nie są tego dowodem.

        Około godz. 20.00.- czyli mały poślizg w czasie (chociaż to u nas normalne) - 2 wspaniałych Panów - Maruś i Marcin - rozpoczęli akcje - "rozłóżmy i rozpalmy grila" (dziękujemy za bezpłatne użyczenie sprzętu !!!). Na szczęście udało się ( obyło się nawet bez wzywania straży pożarnej, itp.) i nasz wspólnotowy tato Maruś S. rozpoczął smażenie rarytasów. Wyglądały bosko. Oczywiście każdy z nas chciał mieć w tym swój wkład, ale Szef pilnował swego stanowiska jak oka w głowie. Mi jako jedynej udało się posypać kiełbachy specjalną przyprawą do mięs - przywiezioną na tę okazję prosto z Polski. Sypałam sporo - prosto z serca. W tym czasie nasze niewiasty: Ania S., Iwonka G. I Monika W. Przygotowywały sałatkę z warzyw- oj czego tam nie było, co to był za smak. Palce lizać!

         I tak zaczęliśmy konsumpcję mięsiw, sałatek i słodyczy. Najwięksyzm hitem okazały się banany z czekoladą-prosto z grila według przepisu i wskazówek Marcina N. Niestety nie zdradzę Wam składników tego przepisu, gdyż jest to sekret Marcina. Jeśli chcecie go otrzymać kontaktujcie się z nim. Z pewnością po wielogodzinnych rozmowach i odpowiedniej sumie zdradzi Wam tajniki swego kulinarnego cudu.

        To było miłe zaskoczenie dla nas wszystkich, że nasi panowie - naprawdę rewelacyjnie gotują i znają się na tym nie dużo gorzej od nas!. I za to Ci Panie chwała.

        Podczas konsumpcji były rozmowy, gry w karty, śpiew, ale najważniejsze, że panowała bardzo miła, radosna atmosfera. Przekonaliśmy się, że jako grupa modlitewna nadajemy się "i do tańca i do różańca". A to moim zdaniem rewelacja. Bo potrafimy na chwałę Bożą nie tylko się modlić, ale także radować.

        To miło, że po całym tygodniu pracy, nauki, pisania doktoratów i robienia mnóstwa różnych rzeczy humory dopisywały nam do późnych godzin nocnych. Co prawda niektórzy padali ze zmęczenia (co widać na dołączonych zdjęciach!) ale i tak trzymaliśmy się hasła "TO NIC ŻE LEŻĘ I TAK W CIEBIE WIERZĘ !". Próbowaliśmy nawet integrować się z grupami innych ludzi piknikujących w WEST PARKU - np. Chińczykami, niestety jakoś nie mogliśmy znaleźć wspólnego jęyzka. Ale nadrobimy to następnym razem. Impreza skończyła się około 3.00 nad ranem - a powrót do domu - mimo iż droga, długa daleka odbył się bez żadnych większych problemów.

         Już nie mogę doczekać się kolejnego pikniku, wymyślnych potraw ( apropo Marcin obiecał nam nadziewanego arbuza!) i miłej zabawy. Mam nadzieję, żę również przyjdą na niego ludzie nie tylko ze wspólnoty, ale także wszyscy lubiący dobrą zabawę.

        To do siego razu.

         Będzie rewelacyjnie!

         Już dziś goraco zapraszam na miękką pachnąca trawkę do....





Wrona.